Belka
Piątek, 29 Marca 2024   imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
Rejestracja Witaj: Gościu, Zaloguj się
 
Belka
 
 

Otwarte serce i niespożyta energia. Kto to taki?

Data publikacji: 2018-12-05, Data modyfikacji: 2018-12-05
A A AWydrukDrukuj  
 
Akcja WOŚP, Szlachetna Paczka, zbiórki żywności, hospicjum, współpraca z placówkami pomocowymi. Wspólny mianownik to wolontariat. Już od 33 lat z inicjatywny ONZ 5 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wolontariusza. Nie każdy wie, ale Lubin również ma swoich cichych aniołów, o których warto głośno mówić. Od lewej: Monika Dobrowolska, Wanda Wiorek i Danuta DobrowolskaMają tutaj swój skromny kąt. Podchodzą do szafy i wraz z ubraniem koszulki „Wolontariusz” przywdziewają niewidzialne anielskie skrzydła. Tak ich tutaj nazywają – aniołami. Jesteśmy w lubińskim hospicjum. Kiedy pacjenci budzą się w letargu, pytają: „Czy jestem już w niebie? Są tu moje aniołki.” Zaczynają od porannej toalety. Jak podkreślają, to moment, który najbardziej zbliża ludzi. Jest spokojnie i intymnie, a to sprzyja budowaniu więzi. – Hospicjum ma mało personelu, a pielęgniarki mają ręce pełne roboty. Odciążamy je w obowiązkach. To nie poświęcenie tylko potrzeba serca – mówi Monika Dobrowolska, od dziesięciu lat wolontariuszka lubińskiego hospicjum. Tutejsze hospicjum ma już 13 lat. Od dekady działa tu wolontariat, który liczy obecnie 31-osobową załogę, w wieku od 25 do 73 lat. Przeważają panie, ale jest również dwóch panów. Krzątają się po placówce w kolorowych koszulkach. Okazuje się, że każdy kolor symbolizuje tu coś innego. – To jest znak dla personelu oraz wszystkich odwiedzających i pacjentów – tłumaczy Wanda Wiorek, która pomaga tutaj od samego początku. Żółte koszulki przeznaczone są dla wolontariuszy akcyjnych. Takie osoby nie mają kontaktu z chorymi. Noszą je zaangażowani w pomoc zewnętrzną, charytatywną, np. młodzież, która pomaga, sadzi żonkile (symbol Stowarzyszenia Palium – przyp. red). Pomarańczowe koszulki dedykowane są początkującym wolontariuszom. – Ci z najdłuższym stażem noszą koszulki niebieskie. Same siebie nazywamy weterankami, pracujemy tu już dekadę – uśmiecha się pani Wanda. Wolontariusze dają swoją obecność – trzymają za rękę, karmią, rozmawiają, a kiedy trzeba – milczą. Tworzą pewnego rodzaju rodzinę dla chorych. – Ludzie w trosce oddają tutaj kogoś bliskiego, a ze względu na obowiązki, nie mogą trwać przy nim cały dzień. Przyjeżdżają np. popołudniami. My tu jesteśmy od tego, aby towarzyszyć chorym cały czas – opowiada Danuta Dobrowolska, która spełnia się tutaj od roku. Wolontariat to zajęcie dla ludzi, którzy mają mało czasu i nie chcą go marnować. Kiedy się angażują, chcą mieć efekty. Każda z trzech pań to matka, żona, babcia, a nawet prababcia. Od wielu lat znajdują również czas na wolontariat. – Chociaż w domu czeka wiele obowiązków: dzieci, wnuki, rodzina, nic nie jest zaniedbane – zaręczają. O tutejszym wolontariacie dowiedziały się od wnucząt, z kościoła lub drogą pantoflową. – Zawsze czułam potrzebę pomocy. Wcześniej opiekowałam się osobami bezdomnymi, szukałam swojego miejsca w życiu. Znalazłam je – pomagając. Teraz czuję, że to ma sens – mówi pani Monika. Pani Wanda o hospicjum dowiedziała się od wnuczki, uczennicy Salezjańskiego Liceum Ogólnokształcącego, która tam pomagała. – Tak naprawdę zapisała mnie tu wnuczka. Ona widziała, że zawsze miałam potrzebę pomagania innym. Przez rok opiekowałam się chorym sąsiadem. Gdy odszedł, ja przyszłam tutaj – wspomina pani Wanda. Wolontariusze w ramach przygotowania, biorą udział w specjalnych szkoleniach teoretycznych, a następnie praktycznych na oddziale. Kurs twa kilka miesięcy, a kandydaci pozyskują wiedzę od personelu medycznego, pielęgniarek, lekarzy, psychologów czy księży. – Wielu ludzi po drodze się wykrusza. Z 22 osób z mojej grupy szkoleniowej, zostało zaledwie dziewięć. Ciężko jest nie przynosić emocji do domu, przywiązujemy się do pacjentów i ich rodzin – mówi pani Danuta Dobrowolska. Jak opowiadają kobiety – taka praca to duże zobowiązanie. Nie jest to jednodniowa przygoda, ale kilkumiesięczne lub kilkuletnie zaangażowanie. – Każdy z nas poświęca tyle czasu, ile może. Przez wiele lat przyjeżdżałam tutaj na dwie godziny przed pracą. Z reguły przychodzimy tutaj dwa razy w tygodniu. Niby niewiele, ale to wystarcza, by pomóc – mówi pani Monika. Kiedy się obcuje z chorym, nabiera się pokory i cierpliwości. – Przychodzę tutaj jak na skrzydłach. Dużo bym straciła, gdybym się tu nie zgłosiła. Kocham ludzi, a towarzyszenie im uważam za dar. To miejsce jest czyste, schludne i zupełnie inne niż wyobrażenia o nim – opowiada pani Wanda. Wolontariuszki ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Lubinie podczas tegorocznej świątecznej zbiórki żywności. Ich opiekunką jest Elżbieta MichalakW całym Lubinie pomagać mogą i młodsi, i starsi, bez względu na wiek. Przykładem jest Elżbieta Michalak, która pod swoimi skrzydłami ma prawie setkę dzieci i młodzieży z lubińskiego wolontariatu. Pani Elżbieta to nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 8, Salezjańskim Liceum Ogólnokształcącym, matka trójki dzieci, żona i instruktorka fitness. Od 15 lat znajduje również czas na wolontariat. – To mi z niczym nie koliduje. Moja doba się wydłuża – śmieje się. Angażuje się w pomoc m.in. WTZ Przytulisko, Promyk, Słoneczko, prowadzi wolontariat akcyjny w tutejszym hospicjum, zbiera karmę dla zwierząt, kwestuje w hipermarketach biorąc udział w akcji „Bank Żywności”. – W Szkole Podstawowej nr 8 mam około 50 wolontariuszy, w Salezjańskim Liceum Ogólnokształcącym jest ich około 40. Pracuję z dziećmi, a potem obserwuję, jak te dzieci zaczynają w siebie wierzyć i się zmieniają. Kiedyś się bały osób niepełnosprawnych, a teraz wręcz garną się do pomocy im. Te efekty powodują, że wolontariuszom się chce – mówi pani Elżbieta. – Każdy może pomagać, wystarczy zacząć i zobaczyć, ile radości to sprawia. Pomyśl co chcesz i możesz zrobić oraz ile czasu na to poświęcisz. Rozejrzyj się po okolicy. I po prostu zacznij – podsumowuje. Dzięki wolontariuszom działa też między innymi Szlachetna Paczka. To oni wszystko organizują, docierają do potrzebujących rodzin, spisują ich historie i później dbają, by dotarła do nich pomoc od ludzi o dobrych sercach. W tym roku lubiński sztab wolontariuszy to 23 osoby, liderką ponownie jest Klaudia Biernacik. A już w najbliższy weekend, 8 i 9 grudnia odbędzie się finał tej niezwykłej akcji.   Również Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie istniałaby bez wolontariuszy. Nie sposób wymienić tutaj wszystkie takie inicjatywy. Każdej z nich życie dają ludzie działający bezinteresownie, dla dobra innych. Dziś w Międzynarodowy Dzień Wolontariusza jest doskonała okazja, by im wszystkim podziękować za bezinteresowność. 

Pełna treść wiadomości na: lubin.pl/?p=249194
lubin.pl, Źródło artykułu: lubin.pl
 
Komentarze
Brak komentarzy, Twój może być pierwszy!
Autor:
Kod z obrazka:
Puste pole z komentarzem
Puste pole z podpisem
Wyszukaj
 
Kreska
Dodaj artykuł
 




Brak sond
 
Newsletter
Bądź na bieżąco z nadchodzącymi imprezami. Zapisz się na bezpłatny newsletter.
 
 
lubiński

Powiat lubiński – znajduje się w województwie dolnośląskim, a jego stolicą jest Lubin. Należą do niego gminy Lubin, Ścinawa, Rudna oraz miasta Lubin i Ścinawa.

Komunikacja z powiatem jest bardzo łatwa, gdyż prowadzą do niego liczne drogi krajowe oraz magistrala kolejowa Górny Śląsk-Szczecin.

W większości wiosek powiatu mamy do czynienia z dawnymi siedzibami szlacheckimi – możemy zobaczyć rozbudowane zespoły pałacowo-parkowe, ale też mniejsze z niewielkimi parkami. Powiat ten szczególnie upodobali sobie rowerzyści, ale tez turyści piesi, którzy chętnie maszerują szlakami. Najbardziej znanym szlakiem jest Droga Św. Jakuba. Ponadto możemy spacerować niebieski szlak Odry oraz czerwony szlak Dziadoszan.   

 

Zgłoś uwagi - uzupełnij wszystkie pola